http://www.test.rowery650b.eu/images/stories/news/Rowery/marin_rift_2014/RiftZone_Carbon/Marin-rift-zone-indian-fire-trail-lombard-new-2015-13.jpg

Echh...stare dobre czasy! Pamiętam, jak w 39...nie...w 1998 marzyłem o pomarańczowym Marianie Indian Fire Trail lub choćby o byle "stalówce" z charakterystycznym logo firmy ze słonecznej Kalifornii. Ludzie się zmieniają i rowery też się zmieniają...

Michał Śmieszek

 

Marian z Marin County przez ostatnie lata nie próżnował, ale jego blask przybladł nieco na tle innych wielkich i kultowych marek  - przynajmniej w Europie. Zmienne koleje losu na szczęście oszczędziły tę firmę, która mimo przeciwności skutecznie utrzymuje się w głównym nurcie rowerowym. Ten nurt, to oczywiście 29ery. Kultowe modele 26" dość szybko ewoluowały do większego rozmiaru koła i tak już pozostały. Obecność na imprezach takich jak Sea Otter Classic jest wystarczającym dowodem, że Marian nadal cieszy się popularnością pozwalającą nie tylko na utrzymanie się na rynku, lecz także na inwestowanie w nowe projekty. 

A do takich należy Rift Zone XC 29 - całkowicie zawieszona bestia, która w katalogu Marin Bikes jest już od dawna. Mister Nabiał na jesieni opisał kolekcję Marianowych Szczelin, ale Kalifornijczykom najwyraźniej albo czegoś brakowało w jego tekście albo rower sprawdził się na tyle dobrze, iż należało coś w nim zmienić. I tak Rift Zone doczekał się właśnie aktualizacji hardwearu i softwearu. Lecz to nie jedyna dobra wiadomość. Drugą jest jego specjalizacja. Otóż wbrew swojej nazwie Rift Zone reprezentuje w sezonie 2014 kategorię "Trail", a więc te rowery, które zdobywają ostatnio spore zainteresowanie. Wszystko za sprawą drobnego zwiększenia skoku do 110mm z tyłu i 120mm z przodu. To wystarczy, aby bezpiecznie pokonać górskie singletracki. Kto jednak pragnie ścigać się w górskich maratonach ten ma całkiem realną szansę poszaleć, ponieważ w miejsce aluminium pojawiło włókno węglowe. No cóż. Marian jedzie z duchem czasów, choć aluminiowe (AL6061) podwójnie cieniowane ramy nadal będą dostępne.

Marin-rift-zone-indian-fire-trail-lombard-new-2015-17

W swojej długiej historii Marian często nawiązywał współpracę ze znanymi konstruktorami od amortyzacji. Tym razem efektem połączenia sił jest tylne zawieszenie "Isotrack", które wykorzystuje naturalną sprężystość karbonowych górnych rurek tylnego trójkąta zamiast jednego punktu obrotu zlokalizowanego przy osi koła. Ograniczenie ruchomych elementów w ramach FS na rzecz naturalnych cech węgla nie jest niczym nowym - podobne konstrukcje proponuje konkurencja. Dzięki takiemu rozwiązaniu zyskujemy lekki i naprawdę sztywny szkielet. W przypadku Rift Zone jest to masa poniżej 11kg (cały rower) - bardzo dobry wynik biorąc pod uwagę, iż nie jest to ścigacz XC, lecz broń do wyczynowego enduro. 

Marin-rift-zone-indian-fire-trail-lombard-new-2015-16 Marin-rift-zone-indian-fire-trail-lombard-new-2015-18

Geometria Rift Zone ściśle jest połączeniem kontroli znanej z rowerów Trail, ze zwrotnością jaką oferują maszyny XC. Kąt główki wynosi 69.5 stopnia, a ogon skrócono do 440mm - bardzo dobry wynik w kategorii jednośladów z pełnym zawieszeniem.

Marin-rift-zone-indian-fire-trail-lombard-new-2015-13

Masa topowej, karbonowej ramy oscyluje w okolicy 2000g, co jest dobrym wynikiem - normalnym w tej klasie sprzętu. Na osłodę otrzymujemy wieczystą gwarancję na łożyskowanie zawiechy. Jak przystało na rasowego ścieżkowca z wungla, pancerze schowano wewnątrz ramy, choć tu ciekawostka - Marin daje klientowi wybór sposobu prowadzenia cięgien, gdyż pozostawiono uchwyty do pancerzy przynitowane z zewnątrz.

Marin-rift-zone-indian-fire-trail-lombard-new-2015-14

Rift Zone będzie dostępny w 5 wariantach. Dwa topowe modele mają wspomniany karbonowy szkielet, zaś trzy pozostałe - aluminiowy. Jak łatwo się domyśleć, flagowy Marin Rift Zone zbudowano w oparciu o równie przyzwoite części. Na pokładzie znalazło się miejsce choćby dla napędu Sram XX1. Za tą przyjemność trzeba jednak słono zapłacić - równowartość 6500USD. Aluminiowi bracia są znacznie tańsi - ich ceny startują od 2000 dolarów. Gdyby przypadkiem ktoś z Was zdecydował się na zakup kultowego Mariana ten musi uzbroic się w cierpliwiość do września 2014 - ramy węglowe, i listopada - aluminium.

Skoro i tak piszę o wesołym Marianie, to trudno ominąć szerokim łukiem sztywne tłentynajnery. W tym sezonie "upgrade" dosięgnął stary, dobry model Indian Fire Trail. Projektanci zamówili zupełnie nowe profile aluminiowych rur oraz parę innych miłych dodatków odzwierciedlających obecne czasy. Zatem spodziewajcie się powiększonej główki, sztywnej osi tylnego koła 142x12 wraz z gniazdem tylnej przerzutki w nowym standardzie "Direct Mount". W wersji produkcyjnej Marin IFT będzie pozbawiony mostu łączącego górne widełki tylnego widelca - ponoć poprawia to "skuteczność" roweru o 25%.

Marin-rift-zone-indian-fire-trail-lombard-new-2015-8

Marin-rift-zone-indian-fire-trail-lombard-new-2015-9 Marin-rift-zone-indian-fire-trail-lombard-new-2015-10

Zdaniem synoptyków nowości zaprezentowane w modelu IFT szybko przejdą na pozostałe modele w firmowym katalogu na ten rok.

Za odświeżonego Indianina w wersji 27,5 lub 29 cali, trzeba będzie wydać sumkę 2200USD.

(Photo&info: www.bikerumor.com)

 

Tagi Marin Bikes, Marin Rift Zone XC, 29er XC, 29er mtb, rowery 29, kultowa marka, 29er FS, full suspension, rowery z pełnym zawieszeniem