http://www.test.rowery650b.eu/images/stories/Sprzet/Testy/CatEye%20Stealth%2050/PB087659.JPG

Być jak James Bond, jak Pani Gadżet z TVNu, być jak Tolek Banan, móc zmierzyć czas, szybkość, tętno, moc, odległość, a nawet rytm z jakim kręcą się pedały dwa...Uaaaa, a na koniec zapalić sobie kocie niebieskie światełko... Chłopięce marzenie dziś stało się możliwe - bo mam Go....Niewidzialny CatEye Stealth 50. I nie ma miętkiej gry....

Michał Śmieszek

Nie mogłem uwierzyć, wprost ręce mi drżały, a serce próbowało się wyrwać z więzów arterii, gdy kurier majestatycznym ruchem wyciągnął z tylnej kieszenie spodni....trzy małe, kwadratowe pudełka, niczym trzy czarne mrówki z plusem. Pierwsza nazywała się Main Unit - CatEye Stealth 50, druga Cadence/Speed sensor, a trzecia Hartrate Strap. Tak romantycznie...jak kaflowy piec.

PA267528

Emocje jeszcze nie opadły, więc na gorąco chcę podzielić się z Wami, tym co widzi mędrca szkiełko i oko. A widzi całkiem sporo. Przedmiot pożądania to nowoczesny rejestrator parametrów jazdy, trasy oraz wysiłku użytkownika. Celowo używam takiej terminologii, gdyż nazwać "niewidzialne kocie oko" tak po prostu "prędkościomierzem" lub licznikiem byłoby ósmym grzechem głównym. CatEye Stealth 50 do pomiaru prędkości oraz rejestracji położenia wykorzystuje odbiornik GPS, pozostałe czujniki mierzące rytm pedałowania, tętno, moc oraz prędkość (równolegle z sygnałem GPS) łączą się z główną jednostką za pomocą systemu ANT+, czyli stada mikro mrówek, które na swych odwłokach taszczą zero-jedynkowe informacje. Kto jest na bieżąco w temacie mrówczym, ten doskonale wie, że taki sposób wymiany danych pozwala na wyjątkowo energooszczędne podłączenie wielu źródeł informacji bez ryzyka interferencji innych urządzeń.

W chwili obecnej Cateye Stealth 50 jest najwyższym modelem w kolekcji "liczników" japońskiego producenta. Mimo to, przyznam szczerze, że do kociego komputerka podchodziłem z dużą...chmm...dyplomatycznie mówiąc - niepewnością. Mimo całej sympatii dla wielu innych "kocich" produktów, ich naprawdę wysokiej jakości, mam świadomość, że konkurencja jest wyjątkowo mocna pod względem możliwości i ceny. Dość żeby wymienić zaawansowane produkty Garmina i paru innych mniej lub bardziej znanych marek (Holux, Mainnav, itp). To jedno...druga sprawa, to także czasy, w których żyjemy i my sami - klienci, których już dawno przestała nęcić wyłącznie magia loga producenta. Entuzjaści, a tylko tacy zdecydują się na wydatek kilkuset złotych na akcesorium rowerowe, oczekują dopracowanych, bogatych w możliwości, rozwiązań. Czy CatEye ma się czym pochwalić?

PB087659

Na pewno nie ceną. Za podstawę, tj. sam licznik trzeba zapłacić 620PLN. Wyposażenie w komplet sensorów (tętno, kadencja), to wydatek kolejnych 400, tak więc całość będzie kosztować prawie równe 1000PLN. Luksus kosztuje. Jeśli możliwości idą  z w parze z ceną, to może jednak warto bujnąć się do najbliższego salonu DSR...Okej, to co na pokładzie?

Pójdźmy na łatwiznę i rzućmy okien na oficjalną reklamę producenta:

"Stealth 50 to prosty miernik mocy, który jest kompatybilny z systemem ANT + ™, działa z urządzeniami Cateye lub firm trzecich, wykorzystującymi ANT + ™ jak np. moc, tętno, kadencja i prędkość. Użytkownik może w prosty sposób śledzić podstawowe, rowerowe dane i połączyć je z danymi mocy, tętna i rytmu, aby osiągnąć cele szkoleniowe. Umożliwia przysłanie danych na specjalistyczne treningowe serwisy on-line, takie jak CatEyeAtlas.com i TrainingPeaks ™, gdzie można wizualizować swoje działania, analizy wydajności oraz podzielić się trasami. Inne funkcje obejmują podświetlenie non-stop w wyznaczonym przedziale czasowym, auto-stop/start i programowalny licznik kilometrów. Stealth 50 jest wodoodporny, posiada akumulator ładowany przez USB i może być używany na wielu rowerach, więc będziesz zawsze gotowy do jazdy".

PB087660

Łooo matkooo, nie ma jak profesjonalna rozpiska funkcji. Na stronie polskiego dystrybutora, tylko trochę lepiej. Dlaczego? Odpowiedź jest banalnie prosta - otóż wbrew pozorom Stealth 50 to faktycznie jedynie podstawowe narzędzie do treningu przygotowane z myślą o kolarzach amatorach dla których analiza parametrów jest raczej drugorzędną sprawą. Nie uprzedzajmy jednak faktów, bo wyjdzie, że zamiast choć trochę zachęcić do kupna bawię się w hejtera na całego.

Tak chaotycznie zacząłem to teraz postaram się uporządkować parę rzeczy. Urządzenie jest naprawdę niewielkie w porównaniu do tego co oferuje rynek, więc zamiast potężnej "cebuli" lub cegły na kierownicy mamy zgrabny komputerek trochę większy od pudełka od zapałek ...z dużym i czytelnym wyświetlaczem pokazującym na raz 3 linie informacji - CatEye dostaje pierwszy spory plus za ten element, mimo że Japończycy zdążyli już przyzwyczaić nas do dobrze zaprojektowanych ekranów. Na przednim panelu znajduje się tylko jeden podłużny i wygodny przycisk służący do przełączania się między funkcjami oraz do ręcznej zmiany ustawień zegara, średnicy koła, itp. Na spodnim deklu znajdziecie trzy przyciski: pierwszy pomarańczowy i wystający to włącznik urządzenia. Drugi mały i płaski to "menu", a trzeci, najmniejszyi to "reset" do ustawień fabrycznych. Japończycy użyli wysokiej jakości tworzywa sztucznego. Nic nie "czeszczy". nie stuka i nie puka. Za radą producenta odradzam jednak grę licznikiem w "Zośkę".

PB087662

Pierwszą czynnością, jaką należy wykonać przed uruchomieniem, jest naładowanie do pełna za pośrednictwem specjalnego "interfejsu" USB, co trwa teoretycznie około 8h, w praktyce wskaźnik naładowania pokazuje "full" znacznie wcześniej. Niestety, rzeczony interfejs USB, to akurat spory minus nie tylko tego komputerka, bowiem w przypadku uszkodzenia, lub zgubienia jesteśmy bezradni i skazani na zakup oryginalnego duplikatu. Port USB służy także do przesyłania danych z i do urządzenia.

PB087668

Montaż na kierownicy jest banalnie prosty - nie potrzeba żadnych narzędzi. Co więcej - mamy od razu wybór między rurką i mostkiem - doskonała sprawa! Sensor kadencji i prędkości - 2 w 1, także nie wymaga ukończenia Politechniki albo Akademii Górniczej, trzeba jedynie założyć go w takim miejscu na dolnych widełkach, aby był w stanie wyłapać "sygnał" z magnesu na korbie oraz drugiego na szprysze, co będzie łatwe ze względu na odchylane ramię czujnika prędkości - identycznie jak w urządzeniu marki Garmin.

PB087670PB087671

Opaska napiersiowa nie odznacza się czymś nadzwyczajnym, no może jedną rzeczą - jest nierozłączna, a nadajnik mocuje się doń za pomocą klpsów. Poza tym noszenie jej i regulacja są proste i wygodne.

PB087666

Kolejnym elementem łamigłówki jest ustawienie urządzenia, które można wykonać w dwójnasób - tradycyjnie przyciskiem lub za pomocą aplikacji CatEye Sync. I to jest malina proszę ja Was! Przyszłość rowerowej elektroniki. Choć zabawa palcami niczym na konsoli PSP nie jest jakaś bardzo trudna, to zdecydowanie polecam pobrać ze strony producenta soft, zainstalować i cieszyć się komfortem oraz zaoszczędzonymi nerwami i czasem. Wygląd aplikacji jest co prawda...chmm....bardzo prosty bez wodotrysków, ale tu się liczy funkcjonalność. Co więcej, CatEye Sync w czytelniejszej formie przedstawia, to co można (i trzeba) zrobić niż okrojone informacje na wyświetlaczu LCD licznika. Jedyną rzeczą, którą można by poprawić, jest kalibracja wielkości koła (dla sensora prędkości), tzn jesteśmy nadal zmuszeni zmierzyć obwód koła i wprowadzić go w milimetrach. Dla porównania urządzenia marki Garmin robią to automatycznie porównując z danymi GPS. Leń ze mnie, co.... :) :)

CatEye Sync AppCatEye Sync App 1

CatEye Sync App 2CatEye Sync App 3

Z bardzo ciekawych opcji należy koniecznie wymienić:

  • czas światowy (z uwzględnieniem DST, czyli Daylight Saving Time),
  • autokorektę czasu na podstawie sygnału GPS,
  • ustawienie godziny automatycznego włączenia się i wyłączenia podświetlenia "indiglo".

Ustrojstwo naładowane pozytywną energią, skonfigurowane - czas zaprezentować możliwości i działanie w polskiej rzeczywistości.

Reakcja na wciśnięcie pomarańczowego przycisku jest niemal natychmiastowa. CatEye budzi się do życia i od razu rozpoczyna poszukiwanie sygnału GPS, co obwieszcza nam stosowną ikonką na ekranie. Ważna informacja: generalnie, podczas tzw. "fiksowania" się z satelitami warto stać w jednym miejscu i nie rozpoczynać podróży, gdyż inaczej CatEye będzie potrzebował co najmniej kilku minut na podłączenie się do się do GPS, zwłaszcza podczas "zimnego" startu. Gdy nie poruszamy się, "fiks" trwa około 1.5 do 2 minut przy zimnym starcie i niecałe 60 sekund przy "rozgrzanym" urządzeniu.

Jeśli, ktoś z Was, jest zapalonym radiowcem i chciałby wiedzieć do jakiego systemu GPS loguje się CatEye Stealth 50 oraz jaki moduł GPS zamontowano w środku, temu figa z makiem z pasternakiem. Japończycy nie chwalą się takimi informacji w jakimkolwiek miejscu w instrukcji, na stronie, etc - tajne przez poufne.

Podczas gdy sygnał GPS przemierza setki kilometrów, mrówki z plusem dzielnie parują kompatybilne sensory SPEED/CADENCE/HART RATE. W przypadku sukcesu mrówka plutonowa ogłasza to publicznie na portalu społecznościowym ANT+book.com, a my widzimy to również na LCD. Trzeba przyznać, że proces przebiega niemal w mgnieniu kociego oka. Tu warto bliżej przyjrzeć się możliwościom  modelu Stealth 50, który pozwala na sparowanie do 4 różnych czujników po dwa z każdego typu - jednym słowem jeśli mamy rower MTB i szosowy wyposażony w komplet sensorów, "kocie oko" połączy się z każdym z nich. Przy okazji ciekawostką jest rozpoznawanie lub podanie ID podłączanego czujnika - taki adres MAC, co da nam pewność, że CatEye sparował się w z naszym sensorem, a nie kolegi stojącego obok. Dużym plusem jest również współpraca z miernikami mocy, czyli bez problemu będziemy w stanie wyświetlić pomiar z piasty PowerTap lub innego podobnego urządzenia.

No to blat i ogień...."Jadę swawolnie z góry na rowerze, jestem podniecony, czuję się jak zwierzę. Z boku towarzysz - raźno pedałuje, bieg zredukował, siły nie żałuje. Patrzę - na łące pasą się jałówki - Jędrne jałówki na zboczu Gubałówki. Koleś zahamował, zajechał mi drogę. Znowu przez kobiety z gleby wstać nie mogę." W międzyczasie prędkościomierz wyświetlił tryliard kilometrów na godzinę, a całą trasę z Gubałówki zapamiętał w wewnętrznej pamięci zdolnej pomieścić całkiem sporo informacji. Ciekawą funkcją jest możliwość wyboru częstotliwości zapisu - i to od tego parametru będzie zależało jak dużo informacji pomieści nasz komputerek rowerowy. Szczegóły w poniższej tabelce:

 Stealth 50 recording capacity

Jałówki "oblookane", po zrzuceniu na kompa będzie można sprawdzić na google maps, czy serce na tym zboczu zabiło choć trochę mocniej, co pokaże wyraźnie wykres...podobny do tego parę akapitów niżej.

Poza tym CatEye działa bardzo stabilnie i dokładnie. Z jednej strony to nie powinno dziwić, jednak w przypadku urządzeń GPS błędy i przekłamania nie są czymś odosobnionym - ot fizyka po prostu. Solidność układu pomiarowego objawia się choćby w tym, że podczas postoju ani razu nie zdarzyło się, aby Stealth 50 "dreptał w miejscu", co zdarza się np w gęstej, miejskiej zabudowie, gdzie sygnał odbija się od wielu powierzchni i jest podatny na zakłócenia innych urządzeń. Przekłamania pojawiają się dopiero w gęstym lesie, gdzie sygnał jest osłabiony przez "zielony dach". Gdy sygnał GPS zaniknie, do życia budzi się czujnik prędkości, czyli tradycyjny kontaktron i magnes. Minus jest jednak taki, że Stealth 50 przestaje rejestrować trasę (co oczywiste). 

Na pewno interesuje Was czas działania. Nie oczekujcie cudów - Stelath 50 utrzymuje się w "średniej krajowej", a może nawet powyżej jeśli wziąć pod uwagę niewielkie gabaryty. Producent podaje czas pracy około 10h. Nam ten wynik udało się utrzymać, a nawet przebić przy wyłączonym podświetleniu. Gdy jednak zapada noc i ekran zaczyna jarzyć się niebieskim światłem, wtedy Stealth 50 nie podziała długo - połowa czasu będzie sukcesem. Swoją drogą pełną żywotność bakterii Japończycy szacują na 300 ładowań. Potem pojemność spada do 70%. 300x 10h = ...starczy na jakieś 1000 wycieczek. Swoją drogą, mówiłem już, że podświetlenie Stealth 50 jest genialne?

PB087664

O oprogramowaniu napisałem już kilka słów wcześniej. Warto pociągnąć temat. Otóż wspomniana aplikacja CatEye Sync służy nie tylko do konfiguracji prędkościomierza, lecz także do przesyłu zapamiętanych tras, które możemy zapisać w formie śladu .gpx oraz załadować na trzy wybrane portale internetowe, choć domyślnie trzeba zarejestrować się na CatEye Atlas.com. Jeśli jednak bardziej niż społecznościowe funkcje przedkładamy trening, to ciekawszą opcją jest portal www.trainingpeaks.com, z którym Stealth 50 współpracuje.

CatEye Atlas App

No właśnie dochodzimy do sedna sprawy. Do tej pory tak ładnie chwaliłem to teraz sobie ponarzekam. Stealth 50 jest tak prostym urządzeniem, że pupa boli. Pokazuje praktycznie podstawowe dane typu: prędkość średnia, maksymalna, porównanie bieżącej prędkości do średniej, odległości, zegarek, stoper. Ale to potrafią dziś wszystkie tego typu urządzenia. Doprawdy więc nie wiem, jak można sensownie wykorzystać go do treningu, zwłaszcza, że niestety nie jesteśmy w stanie ustawić żadnych stref, alarmów - słowem podstawowych elementów każdego pulsometru. Niby producent wyraźnie podkreśla prostotę modelu Stealth 50, ale nawet prostota ma swoje granice. Za 1000PLN można kupić znacznie poważniejsze urządzenia do treningu. Gorzej...gdybym był złośliwy, to za 1000pln można już kupić dobrego smartphona z funkcją pulsometru - opaska bluetooth Polar i cieszyć się mnogością innych wodotrysków. Złośliwy jednak nie chcę być, bo mimo wszystko CatEye Stealth 50, to kawał bardzo dobrze wykonanego, choć prostego prędkościomierza GPS.

Tym samym dochodzimy do podsumowania. Łatwego i przyjemnego. Po co to komu? CatEye projektując ten model w ogóle nie brał pod uwagę "prosów", tylko Nas zwykłych/niezwykłych entuzjastów jednośladu, którzy uwielbiają powspominać sobie przejechane, "epickie", niedzielne wycieczki, a przy okazji pochwalić się kumplom, żonom, kochankom, że zdobywając szczyt Gubałówki a później szczytując z jałówką tętno nie skoczyło powyżej 140 uderzeń. Rowerzyści bogatsi o miernik mocy dopowiedzą, że w tym samym czasie byli w stanie utrzymać moc Fabiena Cancelary oraz wigor Johna Holmesa. Majstersztyk. CatEye Stelath 50 to prze-idealny prezent dla miłośników udanych gadżetów a przede wszystkim "kociego oka". No cóż....takich znam wielu...kurka rurka sam do nich należę. A pieniądze....oj tam, oj tam, się znajdą.

Zalety:

  • bardzo dobra jakość wykonania i użyte materiały
  • wodoodporność
  • super łatwy montaż
  • szybki start i fix satelitów
  • bardzo wygodna konfiguracja przez aplikację
  • podświetlenie non-stop
  • czas światowy
  • doskonała współpraca z czujnikami ANT+
  • przyzwoita żywotność baterii
  • CatEye...to CatEye!

Wady:

  • CENA!! Zwłaszcza pełnego kompletu - HR + CAD
  • zbyt okrojone funkcje treningowe
  • nietypowy interfejs USB
  • typowo polskie narzekanie testera - słuchać już go nie można!

 

 ( w tekście wykorzystano fragment utworu "Rowery Dwa", autorstwa "Yaro" - Jarosława Płocicy)