Przyszła kolej i na mnie. Jak reszta redakcji Team29er skorzystałam z usługi Be Gie Fit. Wychodzę z założenia, że wszystkim, co może pomóc mi szybciej jechać na rowerze warto się interesować i nie zamierzałam przejść obok takiej okazji obojętnie. W końcu, skoro zażyczyłam sobie uszytą na miarę suknię ślubną, w której spędziłam raptem pół nocy, to rower, na którym zamierzam spędzić pół życia też mogę dopasować pod siebie.
Dorota Rajska
Nie jestem sceptykiem. Prędzej niepoprawną optymistką. Miałam nadzieję, że wyjdę z magicznego pokoju i nagle rower stanie się wygodny jak mieszczuch i szybki jak szosa. Z drugiej strony, wiem, że cudów nie ma. Sam nie pojedzie. Tak naprawdę jednak, to nie wiedziałam czego się spodziewać. Wiedziałam tylko, że nie będę mogła od razu kupić sobie nowego siodełka za 500, mostka za 400 i wkładek za 200 gdyby wyszło, że “trzeba”. Poszłam z nastawieniem, że pomiar wyznaczy mi kierunek, w którym będę podążać w celu uzyskania ideału.
To też umówiłam się na fitting i wybrałam się na Jana Pawła, gdzie mieści się sklep, o bardzo adekwatnej nazwie “Rowerowe Klimaty”. Jest całkiem spory, aczkolwiek spacerując w cieniu drzew wzdłuż alei można go przegapić, o ile nie zaliczy się zderzenia z pokaźnych rozmiarów stojakiem na rowery. Jeśli jednak odwróci się głowę i popatrzy w stronę witryny zobaczy się całą masę rowerów. Dziecięcych i dorosłych. Górskich, nizinnych, twenty-ninerów, fulli, szosówek. Ale mnie osobiście najbardziej zachwyciły miejskie klasyki Achielle.
Weszłam do środka i kręcąc głową na prawo i lewo udałam się w miejsce przeznaczenia. Rowerowe Klimaty na gabinet BG Fit przeznaczyły kameralny pokoik znajdujący się na tyłach sklepu, z dala od gwaru klientów. Znajduje się tam nieduża wystawka i leżą rowerowe czasopisma mające wprowadzić "ofiarę" w radosny nastrój zanim pozna całą prawdę na swój temat.
Zanim jednak usiądziemy do formalności - kawa.
Podoba mi się tu. A przy kawie można pogadać... o mnie. Jeszcze nigdy nikt tak bardzo nie interesował się moją jazdą na rowerze. Poczułam się jak zawodowy kolarz. Pomijając oczywiste pytania o przebyte kontuzje, urazy, bóle i inne dolegliwości, fitter, Tomek Wachowicz, zapytał mnie o moje cele rowerowe.
Cele? Jakie cele? Nie mam celów. Ja tak sobie po prostu jeżdżę. Czasami gdzieś się ścignę, ale głównie robię to dla zabawy. To nie jest żaden cel. Ale wygłupianie się w takiej chwili to strata czasu i pieniędzy, więc zastanowiłam się chwilę i wymyśliłam sobie taki cel, że pan fotograf zapytał, czy ma wyjść, bo zrobiło się dość osobiście. Nie wnikając w szczegóły powiem tylko, że posiadanie celu dało się odczuć już na pierwszym wyścigu. Najlepsza średnia jak do tej pory i to po dwóch tygodniach chorowania! (Jeszcze trochę i zacznę regularnie trenować).
Kiedy już o sobie wszystko opowiedziałam zaczęły się pomiary. Najpierw podusia pod pupę i sprawdzamy na jakim siodełku mojej szanownej osobie będzie się jeździło najwygodniej. Wyszło, że siodełko, które posiadam jest dla mnie za wąskie. Oczywiście powiedziałam “no tak, ale ja już miałam szersze i mi się nie podobało”. Pan jednak był bezwzględny, zdjął siodło z półki i zamienił. Nawet się nie zapytał! Coś poprzesuwał, pogmerał...Rewelacja!
“Ostatecznie może być” łaskawie się zgodziłam.
Specialized uzasadnia wartość usługi BG Fit podstawami naukowymi, toteż badań jest bez liku. Byłam mierzona i oglądana z każdej strony.
A potem pan fitter wyjął ciężki sprzęt.
I się zaczęło...Najpierw poszukiwanie gdzie w zasadzie zgina się moja noga.
No dobra, przyznaję się, nie lubię diet, ale pod górną warstwą tłuszczyku chyba da się wyczuć jakiś kościec? Okazało się, że jestem pierwszą kobietą na fittingu i jednak nasze biodra trochę się różnią od męskich.
Pomiarom nie było końca. Jak mogłam tak długo po prostu wsiadać na rower i jechać?! Strach pomyśleć.
Do tej pory minęło już półtorej godziny i zaczęłam się zastanawiać, że to jednak chyba trochę są gusła !!!
I wtedy, z takiej pozycji
Musiałam przybrać taką
Jeszcze tylko zostawić odcisk stóp.
Tragedii nie ma, ale we wkładkach z pewnością jeździło by mi się lepiej. “Dlaczego?” pytam. W odpowiedzi słyszę, że ponoć "lepsza stabilizacja stopy w bucie". “Gruba skarpetka też to załatwi” - nie daję się przekonać. Przecież nie dam się nabrać na jakieś wkładki, wystarczy, że zainwestowałam w dobre buty. Jednak fitter kładzie przede mną takie ładne, niebieskie, każe wejść i powtórzyć ćwiczenie.
No dobrze... Muszę przyznać, różnica jest. Nawet bez buta czuję jak wkładka z każdej strony przylega do mojej stopy i ją stabilizuje. Jest dość gruba, ale bez przesady. Nie jest bardzo miękka, nie czuć pod nią podłogi. To ona ma być tym wielkim czymś, co spowoduje, że poczuję różnicę. Zobaczymy.
Na wkładkach kończy się badanie mojej skromnej osoby i na scenę wkracza maszyna. Początkowo było trochę zabawy, bo twenty-niner nie zmieścił się w trenażerze i trzeba było założyć mniejsze koło. Oczywiście podważyłam od razu wiarygodność ustawień, bo przecież wysokość tego urządzenia wcale nie musi się zgadzać z wysokością osiek mojego roweru.
Nie zabłysnęłam tym pytaniem, gdyż Tomek rzeczowo wytłumaczył mi, iż tu mierzy się poziom obydwu osi. Trochę musiałam się nad tym zastanowić i ostatecznie zgodziłam się, że owszem, ma to sens. Kiedy rower był już zamontowany, został dokładnie zmierzony w pozycji wyjściowej.
Potem było w kółko. Na rower, z roweru, poprawka, na rower, z roweru, poprawka... I kręcenie pod czujnym i krytycznym okiem ekspertów.
W tym momencie czułam się jak na spinningu. Kręciłam i kręciłam a panowie zmieniali obciążenie i bacznie obserwowali jak pracują moje kolana. Konieczna była korekta bloków aby nogi poruszały się prawidłowo. Nie powiem, żebym poczuła różnicę, ale fitter był zadowolony. Następnie trzeba było ustawić siodło. Nie można przecież jeździć na krzywym...
Niesamowite, ile z tym było zachodu. I proszę, powiedzcie sami. Czy w takich okolicznościach nie czulibyście się jak zawodowy kolarz? No proszę.
I znów pomiary...
Do tej pory, wydawało mi się, że siodełko przesuwa się przód/tył żeby być bliżej bądź dalej od kierownicy. Ale ja nigdy nie interesowałam się ustawianiem roweru. Ja na nim jeździłam. Oczywiste dla mnie było, że skoro siodełko można regulować przód/tył, to właśnie w ten sposób należy ustawić odległość do kierownicy. Przecież pedałować się da z każdej pozycji. Do głowy by mi nie przyszło, żeby zmieniać mostek.
Ale czujne oko fittera wyłapie każdą nieścisłość.
Widzicie jak on tu na mnie patrzy? Patrzył, patrzył. Wyciągnął ten swój magiczny kątomierz i zawyrokował, że mam za wysoko siodełko. Tym samym sztyca została wsunięta o całe dwa centymetry!!! Protestuję. Przecież wiem, jak mi wygodnie.
Okazało się, że przy wyprostowanej nodze miałam stopę w górze. Gdybym stała na ziemi w tej pozycji, stałabym na palcach. Efekt był taki, że mniej siły wkładałam w pedałowanie a męczyłam się tak samo. Ostatnia rzecz, jaką chciałam. Kiedy sztyca została opuszczona, głośno i wyraźnie zwątpiłam “Chyba żartujecie”. Panowie uspokoili mnie, że teraz jest dobrze i żebym przynajmniej spróbowała. No cóż. Takie było założenie. Przynajmniej akurat ta modyfikacja nic nie kosztuje. Podsumowując, do tej pory miałam przekręcone bloki, szersze, obniżone i przesunięte siodło, oraz przepisane wkładki.
Czas na kokpit.
Wątpliwość od razu wzbudziły chwyty, ale do nich mieliśmy wrócić później. Teraz trzeba było ustawić idealną sylwetkę. W każdym gabinecie BG Fit, jest taki zmyślny wihajster, który się montuje zamiast mostka.
Następnie można regulować długość i kąt nachylenia dopóty, dopóki nie uzyska się optymalnej pozycji.
Ta część badania zrobiła na mnie największe wrażenie, ponieważ nie spodziewałam się, że kilka stopni w górę czy w dół, albo centymetr długości zrobi odczuwalną różnicę. A jednak! Z tym urządzeniem spędziliśmy chyba pół godziny przesuwając w tą i z powrotem. W pewnym momencie, poczułam, że w danej pozycji było mi po prostu dużo, dużo wygodniej. Niestety, wyszło 2 centymetry krócej niż mój mostek, a ponieważ nie chciałam więcej inwestować w rower, Tomek szukał co dałoby się zrobić z tym, który mam. Po kilku próbach kategorycznie stwierdziłam, że nie ma czego szukać. 70 mm i -10 stopni, to to co mnie zadowoli i już.
Zostały jeszcze tylko wątpliwe gripy. Nadgarstki mi uciekają na boki i anatomiczne chwyty pomogłyby w tej materii. Gdzieś takie mam, wyrzuciłam w kąt, ponieważ niewygodnie pchało się rower pod górę... Może teraz będzie większa motywacja, żeby próbować wjeżdżać, a nie pchać.
I tyle. Żeby to wszystko miało sens powinnam teraz wymienić wszystkie niepasujące elementy, pojeździć dwa tygodnie i wrócić na ewentualne poprawki. Niestety, zbliżają się wakacje i trzeba dziecku zapewnić rozrywkę a nie myśleć tylko o sobie, więc nie mogę przeznaczyć funduszu wycieczkowego na kolejne gadżety rowerowe. Będę jeździła na tym co mam. Wymieniłam jedynie siodło, bo akurat miałam takie, które pasowało.
-----------------
Minęły już 3 tygodnie od badania, a ja jeszcze nigdy nie jeździłam tak komfortowo na tak dopasowanym rowerze. W międzyczasie miałam tygodniową przerwę. Kiedy z powrotem wsiadłam na moją Czarną Mambę, utwierdziłam się w przekonaniu, że Rowerowe Klimaty odwaliły kawał dobrej roboty - wygoda wygoda i jeszcze raz wygoda.
Pomimo wcześniejszych deklaracji, chyba jednak jeszcze jakieś inwestycje poczynię. Trochę czasu musiało minąć zanim zrozumiałam dlaczego samo badanie bez pewnych zmian nie ma sensu. Po co zamówić miarę na garnitur bez garnituru? BG Fit to kolejny punkt zwrotny w moim małym rowerowym światku. Daleko mi do zawodowstwa, ale czy dlatego, że jestem amatorem to ma mi być niewygodnie?
W jaki inny sposób wiedziałabym jaki mostek kupić? Chyba, że tak jak kolega, kupować kolejne mostki i próbować, próbować, próbować...A może, żeby jechać szybciej wcale nie potrzebuję lżejszych kół za tysiąc sześćset, tylko wystarczy pograć kątami? Albo po prostu przekonać się, że jazda na rowerze nie musi boleć.
Wygoda wygodą, ale liczby mówią same za siebie. Przed badaniem, mój max do pracy to średnia 22 km/h (no co? są światła). Wtedy jechałam na rekord. Po BG Fit’cie, 22,3 na lajcie. A mogę szybciej! Dlatego też planuję zmianę kilku szczegółów. Na szczęście zbliżają się moje urodziny, więc już zażyczyłam sobie wkładki, a jakby ktoś miał mostek 70mm, 10’ to chętnie odkupię :)