Popularne „Matołki” są na naszym rynku od dawien dawna, Niemal zawsze były obiektem westchnień, marzeń i bezsennych nocy nie tylko krajowej społeczności rowerowej. Działo się tak za sprawą bardzo dobrego stosunku jakość/cena/waga a także dzięki mnogości rozwiązań technologicznych jakie stosował w swoich produktach producent. Mimo to, Manitou dość późno wypuścił seryjne widelce pod Duże Koło. Należy założyć, że firma kierowała się dobrem nas - klientów i chciała oddać w nasze ręce w pełni dopracowane modele. Dziś mam przyjemność przedstawić szybki test modelu Drake 29, a więc uboższego brata słynnej Minute 29, czyli „Minutki”. Od sezonu 2011 Drake 29 został przechrzczony przez Manitou na Tower Expert 29 bez najmniejszych zmian w konstrukcji.
Piotr Makowski i Michał Śmieszek
Na wstępie pragnę zaznaczyć, że osobą ujeżdżającą Drejka jest mój szwagier. Opinie przedstawione poniżej nie są dziełem przypadku, w trakcie kręcenia filmu nie ucierpiały żadne zwierzęta, a jedynie moje serce, gdyż to nie mnie przypadło rozkoszowanie się amorem jaki od dawna chciałem sprawdzić. No nic...z rodziną to najlepiej na zdjęciu...ktoś musi jeździć żeby potem pisać mógł ktoś. Żeby jeszcze było śmieszniej – sukces ma prawie zawsze wielu ojców. Dodatkową opinię wyraził też mój znajomy, który miał przyjemność „rozdziewiczać” Manitou podczas maratonu w Nowym Dworze Mazowieckim.
Ale do rzeczy. Za jedyne 1399 PLN "Matołek" zamienił się miejscem z RST M-29. Na wszelki wypadek żona szwagra została powiadomiona o tej zmianie, co bym głowę swą zachował na karku. Choć z drugiej strony, piękna połyskująca czerń goleni spokojnie skrywała „te drobne” różnice w wyglądzie obu sztućców – normalnie nie do odróżnienia. Jak każdy „Matoł” tak również Drake jest bardzo charakterystyczny – odwrócona podkowa, a także specyficzne kuta korona widelca są nie do podrobienia. To co jednak wyróżnia ten model od chuderlawych braci to 32mm golenie. Od razu wiadomo, że mamy do czynienia z konkretnym sprzętem a nie kolosem na glinianych nogach. Prócz goleni, natychmiast rzuca się w oczy sporych rozmiarów anodowane na czerwono pokrętło regulacji platformy Absolute + oraz aluminiowa rura sterowa. Baczniejszy rzut okiem objawia nam mocowanie zacisku hamulca tarczowego typu Post-Mount – standard do jakiego Manitou zdążył nas przyzwyczaić. Zauważmy również przelotkę na przewód hamulca – tu mocuje się go za pomocą np. plastikowych „zipów”. Kolejnym charakterystycznym elementem są anodowane na złoto golenie wewnętrzne. To oczywiście także jedna z wizytówek Manitou – dla laików specjalna warstwa odpowiedzialna za „poślizg”. Tak wygląda Drake wyjęty z pudła.
Widok po założeniu jest nie mniej interesujący. „Widły” mają aż 100mm skoku, co od razu odbija się na rowerze – poprzednik miał tylko 80mm. Główka wędruje do góry, ciekawe jak bardzo wpłynie to na jazdę. Liczby nie kłamią: 510mm to zawsze więcej niż 490mm.
Montaż przebiegł bezproblemowo, co z resztą mogło pójść nie tak, jeśli ma się wszystkie odpowiednie narzędzia. Przyznam, że byłem strasznie ciekawy jak też ten widelec będzie się sprawował w porównaniu do RST na których obaj ze szwagrem śmigamy.
Tradycyjnie, dla leniwych, a żądnych danych technicznych krótki opis ściągnięty ze strony dystrybutora firmy VELO:
- Rozmiar koła: 29"
- Sprężyna ACT Air
- Tłumienie: Absolute +
- Regulacje: naprężenie wstępne szybka kompresja (wewnętrzna regulacja) wolna kompresja, tłumienie odbicia
- Mocowanie hamulca: Post Mount
- Średnica goleni wewnętrznych: 32mm
- Materiał goleni wewnętrznych: aluminium
- Materiał goleni zewnętrznych: magnez
- Uszczelki: Evil Genius
- Średnica rury sterowej: 1,1/8"
- Wysokość oś-korona: 510mm
- Max średnica tarczy: 203mm
- Max szerokość opony: 2,50” (690mm)
- Waga: 2040g
- Waga realna po obcięciu do 18cm: 1845g
- występuje w wersji na sztywną oś QR20 i standard
Jak napisałem wcześniej, amortyzator przeszedł swój chrzest podczas finału Mazovia MTB w Nowym Dworze Mazowieckim. Dosiadał go kolega, który po raz pierwszy w życiu zetknął się z 29erem – do tej pory skutecznie startował na „Małym Balonie”. Ponieważ waga jeźdźca była znana, SAG został ustawiony wedle instrukcji na ok. 20% skoku. Pode mną naturalnie widelec chował się prawie całkowicie i miałem wrażenie, że wybiera nawet najmniejszą nierówność. Ale przecież to nie ja, 100kg jegomość miałem do dosiadać.
Pod kolegą natomiast – to już inna para kaloszy. Na sucho widelec nadal był czuły, ale pracował wyczuwalnie inaczej, czytaj: nie wybierał liści jak oszalały i tłumił jak na przyzwoity widelec przystało. Przy okazji napiszę krótko o wrażeniach z dopasowywania widelca:
- Zewnętrzne tłumienie odbicia działa na początku ciężko, jest gumowate i nie ma wyraźnie zdefiniowanych zakresów tłumienia ( kliknięć).
- Regulacja platformy na prawej goleni: cud miód i orzeszki – klika, aż miło i obraca się leciuteńko. O efektach regulacji napisałem poniżej.
- Asysta powietrzna: pompka nakręca się bez problemów. Podczas odkręcania uchodzi tylko minimalna ilość wiatru. „Winowajcą” jest raczej dobra pompka niż jakość zaworu – grunt, że wężyk odkręca się komfortowo.
- Regulacja szybkiej kompresji – no cóż, niestety wewnętrzna. Szkoda, ale z drugiej strony Drake to przedstawiciel klasy średniej, a nie top. Nie można mieć wszystkiego na dłoni w produkcie za ok. 1000 PLN
Po maratonie odpytałem kolegę jak wrażenia z jazdy na 29 i jak mu się podobał świeżutki amortyzator. Odpowiedź trochę mnie zaskoczyła: „dziwnie tłumi”. Poza tym same superlatywy: sztywny jak pal Azji, czuły i romantyczny jak kaflowy piec, czyli to co 29erowe ciężkie misiaczki lubią najbardziej (szwagier Piotr oraz kolega Przemek wyjątkowo należą do grupy wycieniowanych misiaczków). Ale o co kaman z tym tłumieniem?…
Przemek stwierdził, że pozycje platformy Absolute są dla niego zagadką, gdyż trudno wyczuć wpływ na poszczególnych klikach… oprócz skrajnych i jednego środkowego. Pragnąc odnaleźć przyczynę dopompowałem Matołka pod mój ciężki zad i faktycznie coś było na rzeczy: tylko w trzech z 6 pozycji wajchy platforma wyraźnie zmieniała charakterystykę pracy widelca. Zagłębiając się w instrukcję, a także odmęty Internetu doczytałem, że obecnie produkowane konstrukcje potrzebują „some wearing-in” czyli po naszemu: dotarcia, gdyż niesamowita precyzja spasowania elementów może negatywnie wpływać na charakterystykę pracy amortyzatora. Tiaa, ciekawe…, ale jesteśmy w XXI wieku. Kłócić się nie będę.
Koniec końców Drake trafił do prawowitego właściciela – mojego szwagra. Ten również miał obawy, co do zwrotności roweru z taaakim skokiem, ale szybko zostały rozwiane. Jazdy testowe wykazały, że amortyzator ma bardzo duży potencjał a przede wszystkim doskonały stosunek jakość cena. Piotr tylko potwierdził wnioski moje oraz pierwszego testera. 32mm golenie są naprawdę sztywne, mimo że to wersja QR a nie na sztywną oś. Po kilkunastu treningach w zalesionym terenie można było już dokładnie opisać działanie amortyzatora.
Zachowuje się niemal dokładnie jak typowy przedstawiciel widelcy powietrznych. W pierwszej fazie skoku jest wyjątkowo czuły a dopiero pod koniec sztywnieje niczym angielski arystokrata. Ewidentnie dopasowanie widelca wymaga sporego nakładu czasu i cierpliwości właściciela. Świadczy o tym chociażby wypominana płynna regulacja tłumienia, która w normalnych okolicznościach przyrody jest lepsza niż określone sztywno zakresy, cóż niestety nie tutaj. Jestem jednak dobrej myśli i wierzę, że jak się to pokrętełko „popieści to ono się w końcu zmieści”.
O zaletach platformy Absolute + niektórzy napisaliby tu elaborat. Ja ograniczę się do stwierdzenia, że działa zadowalająco. Piotr czeka, aż nie tylko skrajne pozycje czerwonego pokrętła dadzą wyczuwalną zmianę charakterystyki pracy. Należy podkreślić, że nasz model ma już zapewne poprawioną „rewizję” tłumika – gdyż nie słychać żadnych niepokojących dźwięków, nierzadko opisywanych na forach internetowych (choć tyczących się wersji 26”).
Niemal nieograniczone możliwości ustawień widelca powodują, że trudno jednoznacznie opisać działanie widelca w konkretnym terenie. Bardzo dużo zależy od poprawnego ustawienia platformy, a nawet gęstości oleju chlupoczącego ochoczo w goleniach. W naszym przypadku Drake najlepiej działał na środkowym „kliku” platformy. Nie nurkował zbytnio podczas hamowania ale pozostawał czuły na małych nierównościach (szutrowa tarka, kocie łby). Kamienie-jak-telewizory nie stanowią dla niego przeszkody. Zupełnie przyzwoicie radził sobie na średniej wielkości przeszkodach (głębsze koleiny, korzenie). Skrajne położenia pokrętła powodowały zerwanie „status quo”: albo pełna blokada z otwarciem na duuże dziury lub też super czułość okupiona jednak zbytnią pracą widelca np. w trakcie hamowania, jazdy na stojąco, technicznych podjazdach. Podkreślam jednak po raz enty: to co dla jednych będzie wadą dla drugich będzie ulubioną opcją. Chętnych, zabawy czeka co nie miara.
Niejako przy okazji Piotr zauważył, że jednak ciężko mu się rozstać z manetką na kierownicy, którą dysponował poprzednik RST M29. To małe ustrojstwo jest w wielu krytycznych sytuacjach zbawieniem dla rowerzysty, gdyż nie wymaga zdejmowania rąk z kierownicy, czego nie można niestety powiedzieć o czerwonym pokrętle Absolute +. Mimo że pracuje bardzo lekko, jest duże i łatwo w nie trafić to na pewno nie jest tak komfortowe jak zdalna regulacja na kierownicy. Żeby jednak nie kopać leżącego pozwolę sobie dodać, że można sobie życie ułatwić – Velo poinformowało, że posiadają w sprzedaży „Manitou Integrated remote LOckout”. Nie ma róży bez kolców – cena detaliczna może być dla niektórych zaporowa - ok. 300 PLN. Kupujemy nie tylko manetkę lecz także pasujący do niej cały tłumik platformy Absolute+.
Do dnia dzisiejszego amortyzator przejechał około 1500 km, co jest oczywiście żadnym wynikiem. Niemniej do tej pory nic złego się nie wydarzyło – nie słychać żadnych niepokojących stuków, brak wycieków, ubytków powietrza, luzów (nawet roboczych). Zbliża się jednak typowa polska jesień i zima, które zweryfikują trwałość i wykonanie „amora”. Z jednej strony nie tylko producent zachwala uszczelki Evil Genius, z drugiej zaś doświadczenie uczy, że zalecenia fabryczne odnośnie konserwacji, w naszej strefie klimatycznej nie bardzo się sprawdzają, jeśli lubimy taplać się w błocku lub śniegowej breji.
Zalety:
- Skok 100mm
- Sztywność
- Bardzo wysoka kultura pracy
- Wysoka czułość w sporym zakresie skoku
- Niemal nieskończone możliwości ustawień charakterystyki pracy
- Waga niższa niż deklarowana przez producenta
Wady:
- Wymagające czasu dopasowanie ustawień widelca pod konkretną osobę
- Brak manetki blokady skoku – do kupienia jedynie oddzielnie w zestawie z tłumikiem.
- Wewnętrzna regulacja szybkiej kompresji