Z początkiem sezonu dostaliśmy do długodystansowego testu, potężny zestaw opon marki Vredestein. Cztery komplety o dość zróżnicowanych cechach, które są w stanie zaspokoić wszystkie warunki atmosferyczne, jakie w Naszej szerokości geograficznej jesteśmy w stanie napotkać.
Takiej tezy postaramy się dowieść w tym i kolejnych artykułach dotyczących naszych obserwacji i doświadczeń na temat Vredesteinskiej kociej rodziny ;)
Na wstępie wyznam że z produktami tej marki mam do czynienia po raz pierwszy, więc na początku spróbowałem dowiedzieć się co nieco o producencie. Pobieżny research wykazał iż holenderska firma Apollo Vredestein ma grubo ponad stuletnią tradycje w wytwarzaniu wyrobów gumowych. Produkcją opon rowerowych zajmują się od 1934 roku, więc doświadczenia w tym sektorze im nie brakuje, a inne dziedziny przemysły oponiarskiego (opony samochodowe, traktory, maszyny rolnicze) mogą się tylko to doświadczenie wzbogacić.
Ok. Wracajmy do gromadki bohaterów tytułowych. Pierwszy kontakt z Pantherami jest bardzo pozytywny. Otwarte, dobrze wykonane, świetnie opisane opakowania, pozwalają już przy ladzie sklepowej ocenić, z czym ma się do czynienia. Nie tylko wzrokowo, ale i dotykowo. Tak, ja jestem z tych, którzy lubią pomacać, dotknąć, po-ugniatać. Przed kupnem, oczywiście.
Po oglądzie, ważeniu i pierwszych zdjęciach dopadła mnie rozterka. Od czego by tu zacząć ? Które z gum ubrać na naszego teamowego hardtaila na kołach 650B? Właśnie zaczynała się wiosna, w której jak kania dżdżu upatrywałem szansy ratowania formy przed sezonem ( czyli intensywnych jazd treningowych po okolicy). Kilka słonecznych i suchych dni, optymistycznie doradzały szybkiego Spotted Cata, ale pierwszy długi weekend zaciągnął się deszczem a temperatura skłoniła do powrotu w dłuższe i cieplejsze trykoty.
VREDESTEIN BLACK PANTHER 27,5x2.20 tubeless ready
Tak więc na koła Renegata naciągnąłem podstawowe, zwijane Black Panthery, które producent charakteryzuje jako uniwersalne opony sportowe. Wbrew ich możliwości Tubelessready, poszedłem w tradycjonalizm z dętką. Choć wskazania wagi, sugerowały by szukania oszczędności na masie rotującej. Kolejna technologia zastosowana w tych gumach to TRICOMP X. Polega ona na zastosowaniu różnych mieszanek gumy w bieżniku i ścianach bocznych, co w połączeniu ze strukturą ostróg specyficznie dostosowanych do tych mieszanek, przyczyniają się wysokie efektywności niezależnie od terenu. Oplot 120TPI wróży stabilność. Producent zaleca ciśnienie miedzy 2 - 4.5 Bar, więc w zgodzie z własnymi preferencjami (uformowanymi m.i. masą układu rowerzysta+rower) pompuję do 4'ki.
Montaż na obręcz jest bezproblemowy. Opona ładnie wskakuje bez użycia łyżek i równo układa się na obręczy. Jako esteta lubię ładne rzeczy. A już te z szeroko rozumianej branży rowerowej - szczególnie. A Panthery są ładne i eleganckie. To też testowy Renegat do swego wyglądu brutala przyjął kilka procent nonszalanckiej elegancji.
Bieżnik jest ułożony w pięciolinii. Środkowe klocki mają odpowiadać za niskie opory na asfalcie i twardym suchym podłożu. Dwie pary bocznych linii naprzemiennych ostróg służą utrzymywaniu kierunku i przenoszeniu siły napędowej Czarnych Panter.
W katalogu Vredesteina, ten model Black Panther znajduje najlepsze zastosowanie w warunkach suchych. Najlepiej spisywać się powinna na suchych nieutwardzonych nawierzchniach. Najsłabiej sprawdzić się ma w błocie.
Jak już wspomniałem inauguracja jazd testowych miała miejsce długi weekend majowy, który dalece swą aurą odbiegał od wzorca pożądanej majówki. Wilgotne i kręte single w lesie, były idealnym poligonem dla świeżych opon. Mimo że katalogowo, warunki takie mogły być nieadekwatne, to Vredesteiny radziły sobie dobrze. W zakrętach powalały na kontrolowane drifty a na dynamicznych podjazdach nie traciły trakcji. Na asfalcie opory akceptowalne, hałas bieżnika nieduży, centralny pasek świetnie się sprawdza. Dzięki gęstym klockom, opona toczy się równo, a przerwy między nimi, odprowadzają wodę na mokrym asfalcie. Boczne, kierunkowe piramidki, świetnie utrzymują przednie koło nawet w bardzo głębokich skrętach. Trochę zadufany ich możliwościami, musiałem się pewnego mokrego poranka zbierać z chodnika, w następstwie zbyt energicznego wejścia z gruntowej ścieżki w zakręt z betonowych płyt. Cóż takie życie testera - "full of zasadzkas" ;) W typowo błotnistych warunkach Panthery, radzą sobie, uważam lepiej, niż wycenia to producent. Kontrolowana jazda nie powoduje uślizgów czy też jakiś dramatycznych utrat przyczepności. Stosunkowo rzadki bieżnik łatwo się czyści.
Moja ogólna ocena opon Vredestein Black Panther jest bardzo pozytywna. Są to gumy bardo dobrej jakości, świetnie wykonane i dość uniwersalne. Aczkolwiek zdaję sobie sprawę, że w tym przedziale cenowym (199.99 PLN sugerowana cena katalogowa dystrybutora / 165 PLN detaliczna cena w wygooglanym sklepie internetowym) konkurencja jest duża, to puentując powyższe wypisane frazy - polecam.
Ok, przejdźmy dalej. Po zmiennej wiośnie przyszło słoneczne i ciepłe lato. Nastał więc czas ...
VREDESTEIN SPOTTED CAT 27,5x2.00 tubeless ready
Lubię takie opony, z małym gęstym bieżnikiem. Prawdopodobnie jest efekt działania podświadomości, która wyraźnie preferuje jazdę na rowerze w suchych warunkach, niezbyt upalnego lata ;) Tak samo jak poprzedniczki, Spotted Caty korzystają z technologii: Tubeless, TriComp X oraz uzbrojone zostały w oplot 120 TPI.
Producent poleca je jako szybkie wyścigowe gumy, na suche twarde jak i nieutwardzone nawierzchnie. Bieżnik w kształcie litery V ma zapewnić niskie opory toczenia oraz dodatkową przyczepność przy hamowaniu i przyspieszaniu. Na krawędziach, natomiast, zaprojektowane zostały wyższe, wytrzymalsze ostrogi przeciwpoślizgowe, które mają odpowiadać za stabilność prowadzenia w naprawdę głębokich skrętach.
Fajne są takie typowo wzornicze smaczki jak te kocie cętki na ściankach bocznych.
Jak większość kolarzy górskich amatorów (oczywiście wielu pewnie głośno zaprzeczy ;) wolę jeździć po suchym niż po mokrym. A Cętkowane lubią szybką jazdę w suchych warunkach. Na asfalcie cichutko buczą. Na szutrze idą jak burza, można trochę poszpanować kontrolowanym driftem w zakrętach. Świetnie się sprawdzają w suchych nizinno-pagórkowatych maratonach, gdzie waga i szybkość są w cenie, a trasa jest technicznie mniej wymagająca. Spotted Caty dzięki swej 2-calowej objętości, świetnie amortyzują i są raczej odporne. Mimo wyraźnych dowodów mojego braku delikatności, ani razu nie złapałem snake bite'a.
Oczywiście w trakcie testu, zdarzyły się warunki, w których producent Spotted Catom daje w katalogu tylko 1/6. Czyli "mokro nierówno" oraz "błotniście". Dopóki błoto nie zalepi bieżnika, jest przyzwoicie. Jeśli się ma pełną świadomość ograniczeń, można się wybronić, ale bez szaleństw.
Słowem podsumowania - Spotted Caty to świetne opony do dedykowanych zastosowań. Są szybkie, wygodne i lekkie, a jednocześnie odporne. Z pewnością zostaną do końca swych dni na Renegacie.
I w tym miejscu zagrać należało by jesień Antonio Vivaldiego, ale raczej w końcowych jej akordach. Jako że ta złota polska, pozwalała na treningi na Cętkowanych, to ta prawdziwsza, szara, mokra i mglista, zasugerowała dozbrojenie w coś bardziej kompatybilnego z błotem. Czyli Black Pantherami w wersji XTRAC i XTREME. Na tekst o nich, zapraszam wkrótce, żeby już nie zanudzać ;)
Testowane opony otrzymaliśmy od dystrybutora marki Vredestein, firmy AMP Polska - dziękujemy :)